niedziela, 9 października 2016

Chicago - dzień 1

Cześć :)

Nadszedł 19 sierpień co wiązało się z zakończeniem pracy na Campie. Trzeba było się pożegnać z pracownikami Campu i z samym Campem. Zaczął się natomiast czas podróżowania, ale zanim do tego przejdę dorzucę kilka dodatkowych informacji, które są powiązane ze wszystkimi kolejnymi postami. 

W ostateczności podróżowałam z 3 osobami z Czech. W związku z tym razem decydowaliśmy gdzie jedziemy i jaki sposób podróżowania wybieramy. Można powiedzieć, że planując wszystko na Campie staraliśmy się wykorzystać każdy dzień na to, aby zobaczyć jak najwięcej. Zdecydowaliśmy się na wykupienie dwóch wycieczek, ponieważ w stosunkowo krótkim czasie mogliśmy zobaczyć dużo miejsc, nie płacąc zbyt wygórowanej ceny. Wszystko rezerwowaliśmy i kupowaliśmy będąc jeszcze na Campie. Robił to jeden z pracowników Campu automatycznie odejmując nam wydane pieniądze z naszej wypłaty. Oczywiście mogliśmy też sami sobie rezerwować i kupować wycieczki lub hostele, ale nie mieliśmy kart kredytowych, wiec ciężko byłoby za to wszystko zapłacić, a za rezerwacje hostelu trzeba było zapłacić zaliczkę, natomiast za wycieczki zapłacić w całości. 

Gdybym wybierała się na Camp raz jeszcze już w Polsce zorientowałabym się kto kończy pracę w podobnym do mnie terminie i chce zobaczyć to samo, abyśmy mogli już z Polski zarezerwować hostele lub przelot samolotem i inne tego typu rzeczy. W takim wypadku prawie całą zarobioną kasę mogłabym wydać na inne rzeczy lub przywieźć do kraju. Poza tym im wcześniej rezerwujesz hostel lub przelot samolotem tym mniej płacisz (przeważnie). Będę starała się wpisać, o tyle o ile pamiętam co ile kosztowało. 
   
Źródło: Własne
Chicago Parthenon Hostel ten poleciły nam osoby, które były na Campie kolejny raz, więc było to sprawdzone miejsce. Podczas rezerwacji mieliśmy do wyboru wiele różnych pokoi. Były to kilku lub kilkunastoosobowe pokoje, jak również pokoje prywatne dla 4 osób. Taki pokój był w miarę przystępnej cenie, bo 34$ za noc. Łazienka była ogólnodostępna, tak samo jak dostęp do wody pitnej. Cena za pokój zawierała również śniadanie. Był to bufet, który składał się z jajecznicy, bekonu, kiełbasek, jak również chleba, który można było sobie opiec, masła i dżemu. Można również sobie wybrać płatki z mlekiem, oczywiście była również kawa i herbata. Miło było zjeść sobie śniadanie bez spieszenia się do pracy i w ubraniach, w których się potem pracowało. Można było po prostu się zrelaksować przy śniadaniu.   




Nasz hostel położony jest w samym sercu Greektown. W okolicy znajduje się mnóstwo sklepów, restauracji i klubów nocnych. Jest kilka przecznic od centrum Chicago, blisko Michigan Avenue, Instytutu Sztuki, Navy Pier, muzeów, Millennium Park oraz jeziorem Michigan.

Wracaliśmy do Chicago przez Milwaukee, ponieważ jedna z dziewczyn zostawała na kilka dni u kucharzy z naszego Campu. Resztę z nas zawozili do Chicago na lotnisko O'Hare. I można powiedzieć, ze tutaj zaczęła się Wielka Przygoda, Wielkie podróżowanie i poznawanie USA. 
Z lotniska dotarliśmy metrem do naszego hostelu Parthenon. Mieliśmy bezpośredni pociąg z lotniska.